Wiosenny powrót
Po zimie wracam do układania mandali. Płatki same wpadają w ręce. I "materiału" będzie z każdym dniem coraz więcej :-)
Układam teraz te mandale między jedną manifestacją a drugą. Między delikatnością a złością. Miedzy oddechem a głośnym "nie". Między chęcią do działania a wielkim niesmakiem.
Takie czasy, że nie można się spokojnie zajmować swoim zwykłym życiem. I mimo mojej w pełni wykształconej postawy obywatelskiej (interesuję się światem na zewnątrz, chodzę na wybory, zabieram głos, dyskutuję, działam i jestem aktywna nie od dziś) - wolałabym to po stokroć.
Wolałabym po prostu żyć w zrównoważonym świecie, bez ekstremizmów z żadnej strony.
Takie marzenie.
A Wy? Jakie macie "odskocznie" od szaleństw tego świata?
Witam! Piękny powrót do mandali - są ożywcze i pełne ciebie ;-)
OdpowiedzUsuńMoją odskocznią, jak sobie o tym wszystkim pomyślę, jest szeroko rozumiana kreatywność. Nie jestem wielka artystką, ale zwyczajnie lubię tworzyć, a to daje mi oderwanie od dnia codziennego, a szczególnie od tego, co w przestrzeni społeczno-politycznej teraz się dzieje! Więc słucham swojej intuicji i tworzę. Raz jest to malowanie, innym razem farbowanie tkanin, a jeszcze innym razem malowanie starego stołu czy planowanie rewitalizacji starej lampy po babci. Ot takie tworzenie moje - moja radość i satysfakcja!
pozdrawiam ciepło - dorka
Dorko, Twoje ostatnie batiki przepiękne :)
UsuńJa też nie wyobrażam sobie życia bez tworzenia. Lubię robić szaliki i kominy z włóczek. Już sam wybór kolorów poprawia mi nastrój. Poza tym jest jeszcze fotografia, która pozwala przyjrzeć się bliżej i uważniej temu, co nas otacza i zatrzymać na chwilę. I jest jeszcze pisanie :)
OdpowiedzUsuńDużo źródeł :) Tak trzymaj, Modraszko.
UsuńDygresja! Usmiecham sie myslac, ze codziennie siadamy przy tym samym stole!
OdpowiedzUsuń:-))))))))
UsuńJa mam patchworki, ale w tym wszystkim, w tej złości czasem zaczynają blednąć. Mam też ostatnio mętlik w głowie, wszystko jakieś nie takie.... blogi i wszystkie media społecznościowe. Mam chyba przesyt informacji :(
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje mandale i kolory :)
Renatka, napisz coś więcej. Jak teraz widzisz ten blogowy świat? Ciekawa jestem bardzo.
UsuńJa w ramach odskoczni i naładowania baterii jadę rowerem na najbliższy most i gapię się na góry Północnego Vancouver. Cały czas mnie zdumiewa, że ci wszyscy ludzie, którzy przejeżdżają czy przechodzą obok, nie zatrzymują się w niemym zachwycie nad tym widokiem. Tak jakby cudowny widok był czymś dziwnym. Mandali i gór nigdy dość :) pozdrawiam cieplutko z Vancouver
OdpowiedzUsuńRower, most i góry - brzmi bajecznie :-)))
Usuń