Coś się kończy
Tak już jest, że rzeczy się kończą.
Nie lubię tego, ale tak jest.
Kończą się znajomości, sympatie, fascynacje i miłości.
Kończy się ochota i werwa.Punkt ciężkości przesuwa się w inne miejsce.
Zmienia się wszystko.
Czy tak jest z tym blogiem?
Instagram pożera. Widzę to nie tylko u siebie. Na blogach cisza, a na Insta pełnia życia. Tak jest łatwiej, szybciej, bez napięcia. Piszę to bez oceny, jako stwierdzenie faktu. Mnie samej znacznie wygodniej zajrzeć tam, niż tutaj. Tam wrzucić zdjęcie, tam się czymś podzielić. Nie ma co się na to obrażać. Tak po prostu jest. Nie chcę też na blogu powielać tego, co wydarzyło się na Insta, przeklejać zdjęcia z komórki. One przynależą do tamtego porządku, na blogu są tylko marną kopią.
Poza tym to właśnie tam jest grono fantastycznych dziewczyn, tam komentujemy, tam jesteśmy w kontakcie. Nie na blogu. A to dla mnie wielka wartość sieci - nie pompowanie ego, ale właśnie wymiana.
Robię dużo zdjęć - na zlecenia i w dwóch dużych projektach autorskich. Nie bardzo wiem, jak je pokazywać. Formuła tego miejsca jest za ciasna (?) na to.
To nie są już zdjęcia półprywatne, ilustracyjne, ale większe całości. Bardziej świadome. Że tak je szumnie nazwę - "artystyczne".
Z kolei zlecenia mogą być po prostu dla Was nudne.
Nie starcza mi już czasu i przestrzeni na zdjęcia kwiatów czy domu.
Trudne to dla mnie, bo ten blog to kawał mojego życia. I ważne miejsce.
I chyba z tego wszystkiego najbardziej brakuje mi...słów.
Więc może same słowa? Raz na jakiś czas?
Choć jak czytam takie brylantowe na Dziennikach Stołowych, to myślę, że może nie warto już dokładać swoich. Te są przecież doskonałe, o mnie, ze mnie, a to, że nie napisane przeze mnie to sprawa drugorzędna.
"zaraz znów sobota z niedzielą. poprzednie w domu- gotowanie, jedzenie, pieczenie, jedzenie, czytanie, pisanie, gadanie, planowanie. czas, który z perspektywy piątkowego popołudnia jest niezasiedlony i długoterminowy, a później nagle przekwita."
Ale jestem. Przyglądam się temu wszystkiemu.
Dzielę się z Wami wątpliwościami.
To rozjaśnia myśli.
Decyzje jeszcze nie podjęte.
Zdjęcie z cyklu "Grochów".
Właśnie nasmarowałam komentarz na miarę pracy dyplomowej i wszystko zniknęło. To jeszcze raz: ja lubię blogi, potrzebuję szerszego kontekstu dla zdjęć, potrzebuję opowieści, słów. Sama popsułam sobie blog próbą profesjonalizacji, straciłam do niego serce, gdy przestałam pisać do Przyjaciół, a zaczęłam do potencjalnych klientów. Próbuję to teraz naprawić, bo jednak IG nie wystarcza mi. Gdy kupiłam sobie telefon rzuciłam się na IG z neofickim zapałem ;) I lubię dalej, z tych samych powodów co Ty. Ale blogi dają mi więcej. Obiecuję zaglądać tu częściej, jeśli postanowisz pisać dalej :)
OdpowiedzUsuńTotalnie Ci dziękuję za te słowa! Coś mi układają w głowie.
Usuńwszystko przyspiesza to fakt, lecą dni, noce, czas przeplata okresy wielkiej energii i wyciszenia... jak sama zerknę na mojego bloga to częstotliwość wpisów zminimalizowana bardzo, kiedyś codziennie, teraz to raz na jakiś, niekreślony bliżej czas! ale... ja i tak wolę się zatrzymać, poczytać, posłuchać, pomyśleć, dlatego blogi są bliższe mojej potrzebie łapania dystansu i zatrzymania właśnie! A twój uwielbiam! i lubię tutaj do Ciebie zajrzeć, szczególnie wieczorem, kiedy głowa już spokojna i prawie cały świat szykuje się do spania. Lubię do Ciebie zajrzeć, by odpocząć, by poczytać właśnie, naooglądać się pięknych zdjęć. Bez presji, bez napięcia, zwyczajnie i po prostu. I będę czekać na kolejne słowa od ciebie, obrazy! Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńDorka
Mi się bardzo podoba w jak poetycką stronę poszłaś! Bardzo ❤️
UsuńJoanno, ja też od pewnego czasu zaglądam głównie na IG, a czasu brakuje nawet na przegląd dnia u moich znajomych. Rozumiem Twoje wątpliwości, masz prawo być zmęczona, jednak wydaje mi się, że warto zostawić te przestrzeń dla treści + jedno, dwa zdjęcia. Wiele osób nie korzysta z Ig lub potrzebuje więcej treści. Mam też wrażenie, że lubisz swoje przemyślenia przelać na "wirtualny papier", ktorym są karty Twojego bloga :-) Może post raz w miesiącu?
OdpowiedzUsuńLubię, masz rację 😉
UsuńBrakuje mi Ciebie na blogu. Zauważam nie bez przykrości jak blogi popadają w zapomnienie. IG mi ich nie zastępuje, jakoś nie potrafi. To prawda - blog jest bardziej wymagający, refleksyjny, słowotwórczy. Na Twoim lubię to dzielenie się słowem, magię obrazu, komentarz do wewnętrznej codzienności. I jeszcze jedna refleksja - tak często milkniemy jak dorastają nam dzieci. Dlaczego?
OdpowiedzUsuńAleś mi teraz zadała myślenia! Dziękuję ☺️
UsuńA co do milknięcia, to ja doświadczenie macierzyństwa nie jest już tak intensywne, a i "obiekty" opisów coraz bardziej niezależne i niechetne na opisywanie. Przynajmniej tak jest u mnie.